Witajcie ludzie!
Jestem psem. Piszę. Wiem-to trochę dla Was dziwne, ale chciałbym Wam o sobie opowiedzieć.
Mieszkam w Kleszczewie. Kiedy byłem młodszy, mój pan-och, jak to paskudnie brzmi!- wyrzucił mnie na ulicy z samochodu. Na początku stałem przy drodze i czekałem, aż przyjedzie. Myślałem, że wróci. Pewnego dnia spotkałem innego psa. Do dziś pamiętam, co powiedział:
„- Następny tu czeka. On nie wróci, nigdy nie wracają... Zostawiają nas, bo sądzą, że sobie nie poradzą. Ludzie są czasami straszne głupi.”
Uwierzyłem mu i odszedłem. Szedłem kilka dni, aż w końcu zatrzymałem się w miejscu mojego teraźniejszego pobytu.
Słyszałem szepty ludzi: „Kolejna przybłęda, niech zmiata!” albo: „Skąd ich się tu tyle bierze? Wszędzie kundle”.
Czasami przychodziły dzieci, głaskały mnie po łbie i przytulały, a nawet przynosiły coś do jedzenia. Z czasem mniej
ludzi się mną interesowało, znudziłem się im... Rozumiałem to, dla dzieci, to co miały na co dzień, nie było ciekawe.
U nich mile widziane były tylko nowości. Czasami bałem się, że mnie po prostu stąd wygonią, ale nikt już nie zwracał
na mnie uwagi.
Z dnia na dzień z jedzeniem było coraz gorzej, grzebałem w śmietnikach, jadłem ogryzki, wylizywałem kubki po jogurtach,
aż pewnego dnia spotkałem dziewczynkę... Przyniosła mi koc pod swój balkon, codziennie karmiła i poiła, głaskała
i przytulała jak dawniej tamte dzieci z tą różnicą, że ona przychodziła zawsze, kiedy tylko mogła.
Pewnego razu nie przyszła sama, towarzyszył jej dorosły mężczyzna. Wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu,
byłem przestraszony. Pomyślałem: „ A co, jeśli i oni mnie wywiozą?”, ale nie wywieźli. Dojechaliśmy do jakiegoś budynku.
Mężczyzna znów mnie podniósł i zaniósł do domu. Położyli mnie na stole, zdążyłem zobaczyć igłę i zasnąłem.
Kiedy się obudziłem byłem w domu dziewczynki. Zacząłem szczekać, a ona pogłaskała mnie i szepnęła:
„Od dziś mieszkasz ze mną”. Gdy to usłyszałem zacząłem szczekać jak szalony z radości. Nareszcie miałem dom.
Chciałbym Was prosić, żebyście nie patrzyli na bezdomnego psa lub zagubionego kota jak na przeszkodę, żebyście je przygarniali.
Zwierzęta bez domu naprawdę chciałyby go mieć, sam wiem o tym najlepiej. Proszę, spróbujcie nas zrozumieć.
|
Pozdrawiam
Już nie bezdomny
Pies
|