Losowy obraz

okr_2013_33.jpg
powered_by.png, 1 kB
Aktualności !!! arrow Kącik Red.Gaz."Kleszcz" arrow Proza arrow Mój najgorszy dzień ...
Mój najgorszy dzień ... Utwórz PDF Drukuj Poleć znajomemu
Autor: Daria Gabig klasa VI   
10.10.2013.
Mój najgorszy dzień w życiu.


          Pewnego słonecznego dnia obudziłam się szybko ,bo mój pies obudził mnie szczekaniem.
          Nie wiedziałam co się dzieje.. Więc wstałam i poszłam do Salonu zobaczyć do mojego pieska. Szczekał i wył głośno. Nagle usłyszałam ,że obudziła się moja mama z tatą przybiegli do salonu spoglądali na mnie i na psa. Powiedziałam rodzicom ,że Saba czyli mój pies bardzo głośno szczekał i wył. Mama powiedziała ,że będziemy musieli pojechać do weterynarza bo Saba bardzo cierpi. Zanim więc pojechaliśmy do weterynarza, zjedliśmy śniadanie ,dałam jeść Sabie ale ona odtrącała miseczkę z jedzeniem byłam bardzo smutna, mama spoglądała na mnie z smutkiem. Więc po godzinie jechaliśmy do weterynarza czekaliśmy prawie dwie godziny zanim nas przyjęto. Było to bardzo meczące dla Saby bo cały czas wyła z bólu rozpłakałam się i przytuliłam mocno Sabę. po pięciu minutach nareszcie weszliśmy. Weterynarz zbadał dokładnie Sabę powiedział ,że jest bardzo chora ,bo zatruła się trutką na myszy. Potem weterynarz przepisał leki zastrzyki i jakieś krople które dodaje się do karmy. Pojechaliśmy do domu mama od razu dała karmę Sabie i pokropiła kroplami dość dużą ilością, Saba zjadła z smakiem, po karmie musieliśmy dać jej zastrzyk w brzuch bardzo piszczała ale niestety jak chcieliśmy żeby była zdrowa to musiała to przecierpieć. Jak daliśmy jej wszystkie leki to poszła spać zasnęła. Ja poszłam sobie wtedy pograć w piłkę z koleżankami. Jak wróciłam to Saba skakała pewnie z szczęścia od razu poprawił mi się HumorJ. Zaczęłam się z nią bawić i skakać rodzice byli zadowoleni z tego że Sabie było lepiej byłam zadowolona z rezultatów. Nadszedł wieczór umyłam się, zjadłam kolację, ucałowałam Sabę i poszłam spać. W nocy znowu się przebudziłam bo Saba znowu piszczała przeraziłam się i pomyślałam że przecież było lepiej bawiliśmy się że to chwilowe ale niestety się myliłam. Poszłam do Saby tuliłam ją mocno moja mama powiedziała że znowu musimy pojechać do weterynarza nawet o takiej godzinie ,bo nie możemy czkać do rana. Mama jeszcze zadzwoniła do weterynarza mówił że oczywiście możemy przyjechać więc pojechaliśmy ja, mama, tata i oczywiście cierpiąca Saba. Weszliśmy do gabinetu weterynarza, weterynarz zmartwił się bo Saba wyglądała coraz gorzej. Wiem że była chora no ale nie mogło być aż tak źle lecz niestety weterynarz kazał mi wyjść z gabinetu . Z Sabą została tylko mama i tata po 10 minutach mama z tatą wyszli z płaczem. Ja od razu zaczęłam się martwić i płakać. Mama powiedziała mi ,że niestety ale Saba była w bardzo złym stanie i trzeba było ją uśpić. Bardzo mocno się rozpłakałam chciałam wejść do gabinetu ale nikt mi nie pozwolił ani mama ani tata L . Pojechaliśmy do domu byłam cały czas smutna. Poszłam się położyć ale cały czas płakałam. Przez całą noc czułam jakby Saba była czas przy mnie ale niestety jej nie było.
          I tak właśnie toczył się mój dzień.


 
« poprzedni artykuł   następny artykuł »
© 2024 - 2000 ZSP Kleszczewo Kościerskie :: Joomla! i J!+AL jest Wolnym Oprogramowaniem wydanym na licencji GNU/GPL.