Przyjaźń z parku
|
|
Rozdział II
|
Tydzień później
Karolina:
Wczorajszy dzień był wyczerpujący. Mama kazała mi pojechać do babci. To właśnie ona mnie wykończyła. Pomyślcie sobie, jak wy byście mieli wstać o 5:00. Rano zaprawiać ogórki, kisić kapustę i pomóc przy żniwach sąsiadowi. Całe szczęście, miał dwóch synów: Tomka i Maćka, więc nie musiałam aż tak się przemęczać. Tomek jest o dwa lata starszy ode mnie. Ma ciemne blond włosy i czekoladowe oczy. Jest bardzo wysoki, mierzy jakieś 185 cm wzrostu, za to Maciejka, czyli Maciej, ma zabójcze poczucie humoru. Czasami powie coś bardzo głupiego w takim momencie, że wszyscy zgromadzeni płaczą ze śmiechu. Było bardzo ciepło, więc ubrałam różowy top i dżinsowe szorty. No, więc wstałam dziś o szóstej godzinie, umyłam się, uczesałam i ubrałam. Około godziny siódmej usłyszałam: „Inka, śniadaniee”. Czym prędzej pobiegłam zjeść kanapkę z serem, następnie poszłam na autobus i pojechałam do szkoły. Dziś nasza kara minęła i już nie musiałam siedzieć z Dorim.
Ale sąsiednie krzesło nie pozostało puste, teraz obok mnie siedzi siostrzenica naszej nauczycielki, Agata. Jest całkiem w porządku.
Dorian:
Cały weekend minął całkiem normalnie, w sobotę odbył się trening, a następnie mecz. Na szczęście wygraliśmy. Poszliśmy z chłopakami na pizzę, by uczcić zwycięstwo. W niedzielę pojechałem na wieś do kuzyna. Jego sąsiad miał właśnie żniwa i ku mojemu zdziwieniu była tam wysoka i szczupła dziewczyna, w lipcowym słońcu wyglądała wyjątkowo, wydawało mi się, że już ją widziałem.
Dzisiaj w szkole siedziałem już z Antkiem, trochę szkoda, że nie będę siedział z Inką, nie będę miał od kogo ściągać na pracy klasowej i kogo denerwować. Lekcja historii – sprawdzian
Karolina:
Jejku, jak Dorian mnie denerwuje, od siedmiu minut gapi mi się na sprawdzian, więc wymyśliłam chytry plan, jestem taka mądra. Wzięłam do ręki ołówek i pisałam istne głupoty, później gdy byłam pewna, że już wszystko przepisał, wymazałam ołówek i napisałam poprawne odpowiedzi długopisem.
Dorian:
Karolinka jest dla mnie taka dobra, znów pozwoliła mi wszystko przepisać, więc postanowiłem jej podziękować.
- Dzięki Inko.
- Nie pozwoliłam ci do mnie tak mówić.
- Przecież każdy tak do ciebie mówi.
- Każdy z moich przyjaciół, a ty najwyraźniej do nich nie należysz, a tak właściwie to za co dziękujesz?
- Za piątkę ze sprawdzianu z historii.
- Nie ma sprawy.
- Co ci się stało?
- Nie rozumiem, o co ci chodzi.
- Jesteś strasznie blada, może odprowadzę cię do domu?
- Ja blada ? Nie, wydaje ci się. Nie odprowadzaj mnie, sama sobie poradzę.
- Dobra, to pa.
-Cześć.
Mimo, że mnie prosiła i tak za nią poszedłem, lecz postanowiłem zachować dystans. Gdy przechodziła przez jezdnię, upadła i się nie podnosiła, nagle zobaczyłem rozpędzony samochód jadący w stronę Karoliny. Zacząłem biec w stronę dziewczyny, aż bolały mnie nogi. Gdy samochód już prawie miał ją przejechać, wbiegłem na drogę i go zatrzymałem. Wziąłem Karolinę na ręce i wszedłem na chodnik.
Nie wiedziałem za bardzo co zrobić, pierwszy raz znalazłem się w takiej sytuacji. W jednym z filmów widziałem, że robi się sztuczne oddychanie. Było to trochę krępujące, ale jeżeli to miało uratować jej życie… Pochyliłem się nad nią, ale ocknęła się i odepchnęła mnie z całej siły.
- Ej, co ty robisz! - krzyknęła.
r/>
- Ratuję ci życie.
- Ciekawe jak?
- Zemdlałaś na środku jezdni i prawie potrącił cię samochód.
- Serio?
- Tak serio, chciałem ci robić sztuczne oddychanie, ale na szczęście obudziłaś się.
- Też się cieszę.
Karolina:
Jej, jaki wstyd i co ja mam mu powiedzieć, że co, dziękuję za uratowanie życia i przepraszam, że zemdlałam? Postanowiłam po prostu bez słowa pójść do domu. Położyłam się na łóżku i myślałam nad tym, czemu zemdlałam? Dlaczego właśnie w tym momencie.? I jak to się stało, że to właśnie Dorian mnie uratował? Może to przeznaczenie? Nie, na pewno to tylko zwykły przypadek. Jednak postanowiłam następnego dnia mu podziękować.
Wtorek w szkole:
Na drugiej przerwie podeszłam do Doriana.
- Cześć Dorian chciałam ci coś powiedzieć.
- Chcesz wreszcie przyznać, że ci się podobam?
- Co?! Nie! Po prostu dziękuję, za to, że mnie uratowałeś.
- W porządku, każdy by tak zrobił na moim miejscu. W końcu jest kogo ratować.
- Nie rozumiem.
- Wiesz, nieczęsto spotyka się mądrą blondynkę, zagubioną na środku jezdni, wśród szalejących samochodów.
- Twoją wypowiedź można oprawić w cytat he he. Dobra, to już ci nie przeszkadzam.
- Nie przeszkadzasz..
- Ale i tak już muszę iść, cześć.
- Pa.
Karolina:
Zobaczyłam na końcu korytarza samotnie idącą Agatę. Postanowiłam dołączyć do niej.
- Hej, jestem Karolina.
- Cześć, ja nazywam się Agata.
- Wiem, jak się nazywasz, bo przedstawiałaś się całej klasie.
- Dorian to Twój chłopak?
- Yyy, co to za pytanie?
- Normalne. Odkąd chodzę do tej szkoły zawsze widziałam was razem.
- Nie, wydaje ci się.
- No może. Dorian jest bardzo przystojnym chłopcem.
- Nie wydaje mi się.
- Pewnie mnie nie rozumiesz. Ale chyba się zauroczyłam.
- Aha.
- Pomożesz mi się do niego zbliżyć?
- Ja? Ymm.. Nie wiem, czy to dobry pomysł. Nawet go nie znam.
- Przecież cały czas z nim rozmawiasz.
- Nie, wydaje ci się.
- No dobra, dobra. Może ktoś inny mi pomoże.
- Nie, no może uda mi się coś zrobić. A teraz chodźmy na lekcję.
W następnym odcinku, dowiecie się :
Co takiego stanie się Dorianowi?
Czy Dorian pozna Agatę?
Kogo do domu przyprowadzi mama Karoliny?
|