Jestem psem ...
Autor: Marika Mindziul kl. VI   
03.04.2012.

Witajcie ludzie!

         
     Jestem psem. Piszę. Wiem-to trochę dla Was dziwne, ale chciałbym Wam o sobie opowiedzieć.
     Mieszkam w Kleszczewie. Kiedy byłem młodszy, mój pan-och, jak to paskudnie brzmi!- wyrzucił mnie na ulicy z samochodu. Na początku stałem przy drodze i czekałem, aż przyjedzie. Myślałem, że wróci. Pewnego dnia spotkałem innego psa. Do dziś pamiętam, co powiedział: „- Następny tu czeka. On nie wróci, nigdy nie wracają... Zostawiają nas, bo sądzą, że sobie nie poradzą. Ludzie są czasami straszne głupi.”
     Uwierzyłem mu i odszedłem. Szedłem kilka dni, aż w końcu zatrzymałem się w miejscu mojego teraźniejszego pobytu. Słyszałem szepty ludzi: „Kolejna przybłęda, niech zmiata!” albo: „Skąd ich się tu tyle bierze? Wszędzie kundle”. Czasami przychodziły dzieci, głaskały mnie po łbie i przytulały, a nawet przynosiły coś do jedzenia. Z czasem mniej ludzi się mną interesowało, znudziłem się im... Rozumiałem to, dla dzieci, to co miały na co dzień, nie było ciekawe. U nich mile widziane były tylko nowości. Czasami bałem się, że mnie po prostu stąd wygonią, ale nikt już nie zwracał na mnie uwagi.
     Z dnia na dzień z jedzeniem było coraz gorzej, grzebałem w śmietnikach, jadłem ogryzki, wylizywałem kubki po jogurtach, aż pewnego dnia spotkałem dziewczynkę... Przyniosła mi koc pod swój balkon, codziennie karmiła i poiła, głaskała i przytulała jak dawniej tamte dzieci z tą różnicą, że ona przychodziła zawsze, kiedy tylko mogła.
     Pewnego razu nie przyszła sama, towarzyszył jej dorosły mężczyzna. Wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu, byłem przestraszony. Pomyślałem: „ A co, jeśli i oni mnie wywiozą?”, ale nie wywieźli. Dojechaliśmy do jakiegoś budynku. Mężczyzna znów mnie podniósł i zaniósł do domu. Położyli mnie na stole, zdążyłem zobaczyć igłę i zasnąłem. Kiedy się obudziłem byłem w domu dziewczynki. Zacząłem szczekać, a ona pogłaskała mnie i szepnęła: „Od dziś mieszkasz ze mną”. Gdy to usłyszałem zacząłem szczekać jak szalony z radości. Nareszcie miałem dom.
     Chciałbym Was prosić, żebyście nie patrzyli na bezdomnego psa lub zagubionego kota jak na przeszkodę, żebyście je przygarniali. Zwierzęta bez domu naprawdę chciałyby go mieć, sam wiem o tym najlepiej. Proszę, spróbujcie nas zrozumieć.


Pozdrawiam
Już nie bezdomny
Pies