Przyjaźń z parku. / Rozdział II |
Autor: AbiGabi | ||||
19.11.2014. | ||||
Tydzień później Karolina: Wczorajszy dzień był wyczerpujący. Mama kazała mi pojechać do babci. To właśnie ona mnie wykończyła. Pomyślcie sobie, jak wy byście mieli wstać o 5:00. Rano zaprawiać ogórki, kisić kapustę i pomóc przy żniwach sąsiadowi. Całe szczęście, miał dwóch synów: Tomka i Maćka, więc nie musiałam aż tak się przemęczać. Tomek jest o dwa lata starszy ode mnie. Ma ciemne blond włosy i czekoladowe oczy. Jest bardzo wysoki, mierzy jakieś 185 cm wzrostu, za to Maciejka, czyli Maciej, ma zabójcze poczucie humoru. Czasami powie coś bardzo głupiego w takim momencie, że wszyscy zgromadzeni płaczą ze śmiechu. Było bardzo ciepło, więc ubrałam różowy top i dżinsowe szorty. No, więc wstałam dziś o szóstej godzinie, umyłam się, uczesałam i ubrałam. Około godziny siódmej usłyszałam: „Inka, śniadaniee”. Czym prędzej pobiegłam zjeść kanapkę z serem, następnie poszłam na autobus i pojechałam do szkoły. Dziś nasza kara minęła i już nie musiałam siedzieć z Dorim. Ale sąsiednie krzesło nie pozostało puste, teraz obok mnie siedzi siostrzenica naszej nauczycielki, Agata. Jest całkiem w porządku. Dorian: Cały weekend minął całkiem normalnie, w sobotę odbył się trening, a następnie mecz. Na szczęście wygraliśmy. Poszliśmy z chłopakami na pizzę, by uczcić zwycięstwo. W niedzielę pojechałem na wieś do kuzyna. Jego sąsiad miał właśnie żniwa i ku mojemu zdziwieniu była tam wysoka i szczupła dziewczyna, w lipcowym słońcu wyglądała wyjątkowo, wydawało mi się, że już ją widziałem. Dzisiaj w szkole siedziałem już z Antkiem, trochę szkoda, że nie będę siedział z Inką, nie będę miał od kogo ściągać na pracy klasowej i kogo denerwować. Lekcja historii – sprawdzian Karolina: Jejku, jak Dorian mnie denerwuje, od siedmiu minut gapi mi się na sprawdzian, więc wymyśliłam chytry plan, jestem taka mądra. Wzięłam do ręki ołówek i pisałam istne głupoty, później gdy byłam pewna, że już wszystko przepisał, wymazałam ołówek i napisałam poprawne odpowiedzi długopisem. Dorian: Karolinka jest dla mnie taka dobra, znów pozwoliła mi wszystko przepisać, więc postanowiłem jej podziękować. - Dzięki Inko. - Nie pozwoliłam ci do mnie tak mówić. - Przecież każdy tak do ciebie mówi. - Każdy z moich przyjaciół, a ty najwyraźniej do nich nie należysz, a tak właściwie to za co dziękujesz? - Za piątkę ze sprawdzianu z historii. - Nie ma sprawy. - Co ci się stało? - Nie rozumiem, o co ci chodzi. - Jesteś strasznie blada, może odprowadzę cię do domu? - Ja blada ? Nie, wydaje ci się. Nie odprowadzaj mnie, sama sobie poradzę. - Dobra, to pa. -Cześć. Mimo, że mnie prosiła i tak za nią poszedłem, lecz postanowiłem zachować dystans. Gdy przechodziła przez jezdnię, upadła i się nie podnosiła, nagle zobaczyłem rozpędzony samochód jadący w stronę Karoliny. Zacząłem biec w stronę dziewczyny, aż bolały mnie nogi. Gdy samochód już prawie miał ją przejechać, wbiegłem na drogę i go zatrzymałem. Wziąłem Karolinę na ręce i wszedłem na chodnik. Nie wiedziałem za bardzo co zrobić, pierwszy raz znalazłem się w takiej sytuacji. W jednym z filmów widziałem, że robi się sztuczne oddychanie. Było to trochę krępujące, ale jeżeli to miało uratować jej życie… Pochyliłem się nad nią, ale ocknęła się i odepchnęła mnie z całej siły. - Ej, co ty robisz! - krzyknęła. r/> - Ratuję ci życie. - Ciekawe jak? - Zemdlałaś na środku jezdni i prawie potrącił cię samochód. - Serio? - Tak serio, chciałem ci robić sztuczne oddychanie, ale na szczęście obudziłaś się. - Też się cieszę. Karolina: Jej, jaki wstyd i co ja mam mu powiedzieć, że co, dziękuję za uratowanie życia i przepraszam, że zemdlałam? Postanowiłam po prostu bez słowa pójść do domu. Położyłam się na łóżku i myślałam nad tym, czemu zemdlałam? Dlaczego właśnie w tym momencie.? I jak to się stało, że to właśnie Dorian mnie uratował? Może to przeznaczenie? Nie, na pewno to tylko zwykły przypadek. Jednak postanowiłam następnego dnia mu podziękować. Wtorek w szkole: Na drugiej przerwie podeszłam do Doriana. - Cześć Dorian chciałam ci coś powiedzieć. - Chcesz wreszcie przyznać, że ci się podobam? - Co?! Nie! Po prostu dziękuję, za to, że mnie uratowałeś. - W porządku, każdy by tak zrobił na moim miejscu. W końcu jest kogo ratować. - Nie rozumiem. - Wiesz, nieczęsto spotyka się mądrą blondynkę, zagubioną na środku jezdni, wśród szalejących samochodów. - Twoją wypowiedź można oprawić w cytat he he. Dobra, to już ci nie przeszkadzam. - Nie przeszkadzasz.. - Ale i tak już muszę iść, cześć. - Pa. Karolina: Zobaczyłam na końcu korytarza samotnie idącą Agatę. Postanowiłam dołączyć do niej. - Hej, jestem Karolina. - Cześć, ja nazywam się Agata. - Wiem, jak się nazywasz, bo przedstawiałaś się całej klasie. - Dorian to Twój chłopak? - Yyy, co to za pytanie? - Normalne. Odkąd chodzę do tej szkoły zawsze widziałam was razem. - Nie, wydaje ci się. - No może. Dorian jest bardzo przystojnym chłopcem. - Nie wydaje mi się. - Pewnie mnie nie rozumiesz. Ale chyba się zauroczyłam. - Aha. - Pomożesz mi się do niego zbliżyć? - Ja? Ymm.. Nie wiem, czy to dobry pomysł. Nawet go nie znam. - Przecież cały czas z nim rozmawiasz. - Nie, wydaje ci się. - No dobra, dobra. Może ktoś inny mi pomoże. - Nie, no może uda mi się coś zrobić. A teraz chodźmy na lekcję. W następnym odcinku, dowiecie się : Co takiego stanie się Dorianowi? Czy Dorian pozna Agatę? Kogo do domu przyprowadzi mama Karoliny? |